środa, 26 czerwca 2013

Moja kolekcja tuszy do rzęs



Witajcie kochane

Powracam po krótkiej przerwie i przychodzę do Was z kolekcją moich tuszy do rzęs. Nie jest ich za wiele ale jednak trochę mam. Pokażę i krótko opowiem Wam trochę o nich. Wszystkie, które posiadam i używałam Wam polecam. Dwóch nie używałam jeszcze, czekają na swoją kolej. Nawet ich nie otwierałam żeby mi nie wyschły. No ale przejdę do konkretów.
Zacznę od tuszu, którego używam od początku mojej przygody z makijażem. A mowa o mascarze
z My Secret Extra Lash.

Producent zapewnia, że jest to tusz pogrubiający. Jednak ja nie widzę spektakularnych efektów, ale zawsze do tuszy używam pudru pogrubiającego z Essence (wspominałam o nim TU ). Tusz jednak bardzo ładnie wydłuża i rozczesuje rzęsy oraz dociera do nawet najmniejszego włoska dzięki małej silikonowej szczoteczce. Tusz nie kruszy się, nie skleja rzęs, szybko wysycha, jest wydajny. Kolejnym plusem tuszu jest jego dostępność; w każdej Naturze go dostaniemy oraz jego cena, która nie przekracza 15zł. Według mnie jest to bardzo dobry tusz, który zdecydowanie polecam zwłaszcza dziewczynom zaczynającym się malować.


Kolejną mascara jest tusz, który postanowiłam zakupić na promocji w Naturze za 19zł jakiś czas temu i trochę żałuję tego zakupu. Mowa o Maybelline Colossal Volum Express 100% Black.
Uważam, że jest to przereklamowany produkt.  Jego wadą jest przede wszystkim ogromna szczoteczka, która nie jest dla mnie odpowiednia. Ponadto tusz długo schnie a po kilku godzinach kruszy się i tworzy efekt pandy więc nie jest wystarczająco trwały. Efekt jaki daje jest dość delikatny, nadający się do codziennego makijażu. Na jakieś większe wyjścia do mocniejszego makijażu nie nadaje się. Żadnego kolosalnego rezultatu nie zauważyłam. Ale ma też kilka plusów. Nazwa "100% black" jak najbardziej jest odpowiednia. Kolor jest bardzo intensywny, głęboki. Tusz wydłuża i lekko pogrubia rzęsy, nie sklejając ich. Zmywa się łatwo każdym produktem do demakijażu. Podsumowując miałam wobec niego większe oczekiwania, których nie spełnił. Jestem pewna że nie kupię go kolejny raz. Znam kilka innych lepszych tuszy w niżej cenie. Ten w regularnej cenie kosztuje około 30zł.

Natomiast tusz z Essence, który używam od dłuzszego już czasu jest równie dobry jak wcześniej wspomniany tusz z My Secret.
 
Tusz jest bardzo dobry, posiada giętką syntetyczną szczotkę, która dociera do każdego włoska. U mnie sprawdza się bardzo dobrze, nie kruszy się, nie skleja. Jest bardzo wydajny, na rzęsach trzyma się cały dzień. Tusz nawet trochę podkręca rzęsy i delikatnie pogrubia. Jest dość tani (około 12zł) oraz dostępny w każdej Naturze.
 
Ostatnią mascarą jest mascara Rimmel Scandaleyes w wersji wodoodpornej.
 
Tusz trochę wydłuża ale przy tym strasznie skleja, tworzy efekt pajęczych nóżek. Jest bardzo wodnisty mimo, że mam go już 2 miesiące. Co do szczoteczki jest zdecydowanie za duża. Można sobie nią oko wydziubać zamiast wytuszować. Ponadto tusz ma być wodoodporny jednak taki nie jest. Wystarczył mały deszcz aby cały rozmył się. Zdecydowanie nie polecam. Cena też jest według mnie wygórowana( około 30zł). Myślałam, że taka firma jak Rimmel będzie miała w swoim asortymencie o wiele lepszy tusz, a jednak się myliłam. Dla mnie jest beznadziejny, może komuś odpowiada ale nie mnie.

O ostatnich dwóch tuszach nie powiem Wam nic, bo jeszcze ich nie używałam. Na razie chcę zużyć wszystkie otwarte aby zacząć testować te. Jak zacznę je testować, na pewno podzielę się z Wami opinią o nich. A mowa o Pierre Rene Silicone Volume Mascara (cena to około 21zł) a drugim tuszem jest Essence Maximum Length Volume Mascara (cena około 15zł).

Na dzisiaj to tyle. Jeśli macie do mnie jakieś pytania piszcie, z chęcią odpowiem.

Do następnego,
trzymajcie się,
Aga

środa, 12 czerwca 2013

TAG Kulturalny

Witajcie! :)

Wczoraj oglądałam u Karoliny ze Stylizacje2 Tag nagrany z Ewą RLM, który mi się spodobał i postanowiłam odpowiedzieć na niego :)
TAG składa się z 15-stu pytań więc od razu do nich przechodzę.

Pytanie pierwsze: Ulubiony film?
Mam dużo takich filmów, które mogłabym oglądać codziennie. Ale chyba najlepszym będzie "Titanic". Za każdym razem gdy jest w telewizji, oglądam. Byłam też w kinie na nim. Uwielbiam też "Szkołę uczuć", która powstała na podstawie książki Nicolasa Sparksa "Jesienna miłość".

Pytanie drugie: Ulubiony serial TV?
Tak jak pisałam w poprzednim poście ulubionym serialem jest "Rodzinka.pl".

Pytanie trzecie: Ulubiony aktor?
Polskimi ulubionymi aktorami są Tomasz Karolak oraz Maciej Musiał. Z zagranicznych aktorów cenię Brada Pitta i Roberta Pattinsona.

Pytanie czwarte: Ulubiona aktorka?
Ulubioną polską aktorką jest Małgorzata Kożuchowska a zagranicznymi aktorkami siostry Olsen z młodszych lat.

Pytanie piąte: Ulubiony zespół muzyczny?
Raczej nie mam ulubionego zespołu choć często słucham góralską muzykę Baciarów.

Pytanie szóste: Ulubiony wokalista?
Raczej nie mam.

Pytanie siódme:  Ulubiona wokalistka?
Ostatnio jest to chyba Ewelina Lisowska.

Pytanie ósme: Ulubiony teledysk?
Ewelina Lisowska- "Nieodporny rozum" LINK
Loka- "Prawdziwe powietrze" LINK

Pytanie dziewiąte: Kino, teatr czy muzeum?
Zdecydowanie wybieram kino.

Pytanie dziesiąte: Ulubiony program TV?
Tak jak wspominałam w poście TU  ulubionym programem jest "Pytanie na śniadanie".

Pytanie jedenaste: Ulubiona książka?
Moimi ulubionymi książkami są książki Nicolasa Sparksa ( najbardziej "Jesienna miłość", "Pamiętnik", "Ostatnia piosenka").

Pytanie dwunaste: Ulubiony festiwal?
Nie mam ulubionego festiwalu, gdyż raczej nie chodzę na takie imprezy.

Pytanie trzynaste: Jaka jest twoja ulubiona kampania reklamowa kosmetyku?
Jakoś nie wierzę do końca w reklamy kosmetyków. Jest to raczej ściema, która ma na celu jak najlepszą sprzedaż kosmetyku. Nie wydaje mi się w związku z tym wiarygodna. Najlepszą i szczerą reklamą kosmetyków są recenzje na YT lub na blogach.

Pytanie czternaste: Jaka jest twoja ulubiona forma spędzania wolnego czasu?
W ciagu tygodnia jeśli mam czas wolny poświęcam na nadrabianie zaległości na blogu. Natomiast w weekend jeśli mam wolny czas najchętniej spędzam go z Moim Mateuszem. Wtedy wychodzimy do kina lub na długie spacery. Poza tym jeśli pogoda sprzyja lubie jeździć na rowerze.

Pytanie piętnaste:  Jakie miejsce na świecie poleciłabyś innym do odwiedzenia?
W Polsce poleciłabym Bieszczady, Tatry oraz Mazury. Natomiast za granicą z pewnością tropikalną wyspę niedaleko Berlina w Niemczech. Link TU.

To juz było ostatnie pytanie. Jesli komus podoba się ten TAG zapraszam do odpowiedzenia na niego. Swoje odpowiedzi zostawcie w komentarzach. Chętnie poczytam :)
A tym czasem juz uciekam :)

Do następnego,
Trzymajcie się:*
Aga :)

wtorek, 11 czerwca 2013

Nie kosmetyczni ulubieńcy maja 2013

Witajcie Kochane! :)

Dziś przychodzę do Was z nie kosmetycznymi ulubieńcami maja. Wiem, że to trochę spóźnione ale ostatnio nie mam za bardzo czasu. Do tego w najbliższą sobotę mam wesele w rodzinie i wiecie jak to jest :) Ale dziś znalazłam trochę czasu aby nadrobić zaległości. Nie przedłużając przechodzę do sedna sprawy :) Ulubieńców podzieliłam na kilka kategorii.
Oto lista:
1. Ulubiony serial TV
Od dłuższego czasu oglądam "Rodzinkę.pl". Jest to zdecydowanie najlepszy serial polskiej produkcji. Aktorzy idealnie dobrani do ról. Serial powstał na podstawie scenariusza "Les Parents" i opowiada o pięcioosobowej rodzinie miszkającej w Warszawie. Każdy z odcinków opowiada o czymś innym a mimo to są powiązane ze sobą. Polecam obejrzeć od początku. Obecnie w tv jest emitowany 4 sezon ale na vod.pl możemy obejrzeć obejrzeć odcinki od początku. Ja właśnie oglądam na vod, ponieważ nie zawsze w piatki mam czas obejrzeć w tv.



2. Ulubiony program telewizyjny
Zawsze rano oglądam poranny program "Pytanie na śniadanie". Jest to program emitowany od poniedziałku do soboty od 8.00. Do studia zapraszani są goście oraz eksperci, którzy wypowiadają się na tematy spraw życia codziennego. Często również na zakończenie programu są zapraszani piosenkarze, piosenkarki, zespołyt, które swoim występem kończą program.




3. Ulubione miejsce
Ostatnio moim ulubionym miejscem jest "Łabędzi Staw" na trasie ścieżki na Górę Parkową w Krynicy Zdrój. Występujące tam różne gatunki kaczek oraz łabędzi są godnym obiektem obserwacji zarówno dorosłych jak i dzieci. Jestem w stanie tam siedzieć godzinami i obserwować te ptaki wodne. To miejsce odkryłam przypadkiem, idąc z Moim Mateuszem na spacer i bardzo nam się spodobało. Miejsce to jest zdala od zgiełku miasta, w cichej okolicy, wśród zieleni. Ścieżki tam prowadzące są wyłożone kostką brukową więc jest to również idealne miejsce zarówno na odpoczynek jak i sport( bieganie, jazda na rowerze). Przy stawie są ławki więc można usiąść odpocząć i obserwować kaczki czy dokarmiać je.
A oto zdjęcia stawu wykonane w kwietniu podczas jednogo ze spacerów:


 
 
 
4. Ulubione ubrania
W maju pogoda była zmienna więc w chłodniejsze dni ubierałam miętowy żakiet z podwijanymi rękawami, który kupiłam na allegro za jakieś 44zł. Żakiet jest bardzo wygodny, dobrze się go nosi, po praniu nie odkształca sie. Jak dla mnie idealny zakup. Według mnie nie ma sensu przepłacać i kupować żakiety za 200zł czy więcej tylko dlatego żeby była metka danej firmy. Wydaje mi się że ubranie kupione za 40zł jest równie dobre jak to za 200zł. Ja jakoś nie mam parcia na metki więc kupuję tańsze ubrania, które mi wystarczają.



5. Ulubione buty
W maju bardzo dużo chodziłam więc potrzebowałam wygodnych butów. Będąc w Nowym Sączu z Moim TŻ wstąpiliśmy do realu i tam kupiłam bardzo wygodne baleriny firmy Nylon Red w kolorze beżowym. Początkowo chciałam czarne ale Mój M stwierdził, że lepsze beżowe więc je wybrałam i nie żałuję. Buty pasują praktycznie do każdego stroju. Myślę, że będą też pasować do sukienki, którą zakupiłam na wesele. Strój z tego dnia z pewnością Wam pokażę. A buciki prezentują sie tak:

 
6. Ostatnim ulubieńcem ubraniowym są czarne spodenki kupione w lumpeksie za grosze. Były trochę za duże dla mnie więc musiałam wstawić gumkę, żeby mi nie spadały. Na metce jest Zara ale czy faktycznie są to spodenki z Zary nie wiem, nie znam się. Co do noszenia są wygodne, fajnie się je nosi. Posiadają imitacje kieszeni z przodu i z tyłu.

 W tym miesiącu to tyle ulubienców. Nie jest ich dużo ale zawsze coś.   A jacy są Wasi ulubieńcy maja?
Jak znajdę dziś jeszcze trochę czasu to pojawi się drugi post, a jak nie dziś to postaram się jutro.

A tym czasem życzę Wam miłego dnia :)
Do następnego, Aga:) 


środa, 5 czerwca 2013

Kosmetyczni ulubieńcy maja 2013

Witajcie Laseczki

Tak jak zapowiadałam wczoraj, dzisiaj przychodzę do Was z kosmetycznymi ulubieńcami maja. Od tego miesiąca postanowiłam dzielić się z Wami zarówno kosmetycznymi jak i niekosmetycznymi ulubieńcami. Pomysł ten podpatrzyłam u Karoliny ze Stylizacje2 oraz TheOleskaaa.
Ostatnimi czasy mój makijaż jest bardzo minimalistyczny dlatego kosmetyków nie będzie dużo. Jakoś nie mam parcia na mega makijaż oka. Używam tylko paru kosmetyków i to zdecydowanie mi wystarcza. No ale przejdę już do ulubieńców, żeby ten post nie była taki długi.

Jako pierwszy kosmetyk przedstawiam Wam mój ulubiony podkład, który postanowiłam przetestować dzięki recenzji Karoliny ze Stylizacje2. Mowa tu o podkładzie matującym Lirene City Matt. Mój jest w odcieniu 203 Jasny. Jako posiadaczka cery mieszanej z tendecją do przetłuszczania się w strefie T poszukuję podkładów matujących. Ten fluid spełnia moje oczekiwania. Jest dość trwały, utrzymuje się cały dzień lecz po kilku godzinach muszę go przypudrować w strefie T Dobrze matuje ale nie jest to taki płaski mat. Co do krycia jest bardzo dobre choć nie mam większych przebarwień czy wyprysków. Świetnie wyrównuje koloryt skóry, nie zapycha, nie tworzy efektu maski. Jestem strasznym bladziochem dlatego ciężko dobrać mi idealny odcień. Aole przy tym podkładzie nie było problemów z tym. Mimo wąskiej gamy kolorystycznej, myślę, że każdy znajdzie kolor idealny dla siebie. Fluid według mnie ma same plusy, minusów nie zauważyłam, a używam go regularnie od początku maja. Jest ogólnodostępny w Naturze czy Rossmanie. Jego cena też nie jest jakaś wygórowana, za około 25zł otrzymujemy 30ml produktu. A i jeszcze co do zapachu, jest dość intensywny, co nie każdej się spodoba ale po nałożeniu się ulatnia i w ciągu dnia już go nie czuć.
Podsumowując polecam ten podkład dla właścicielek cery mieszanej, tłustej. Natomiast nie wiem jak się sprawdzi na cerze suchej czy normalnej.
 
 
 
Fluid Lirene przypudrowywuję pudrem transparentnym Essence. Jest to mój pierwszy transparentny puder matujący i przy nim zostaję. Puder rewelacyjnie matuje twarz i efekt pozostaje na kilka godzin nawet w strefie T, która lubi mi się przetłuszczać i świecić bardzo szybko. Nie zmienia koloru podkładu co jest jego kolejnym plusem, dobrze się nakłada, jest bardzo wydajny, przy rozsądnym użytkowaniu nie stwarza efektu młynarza, nie podrażnia i nie podkreśla suchych skórek. Dodatkowym plusem jest niska cena-15zł za 12g. Jedynym jego minusem, jak każdego pudru sypkiego jest fakt, że nie nadaje się do zabrania ze sobą, gdyż może się rozsypać w torebce. Dlatego dobrym rozwiązaniem jest wersja prasowana, również dostępna w szafie Essence chyba w każdj Naturze.  Jednak teraz jest już nowa wersja z czerwonymi napisami, którą też posiadam. Oba podkłady niczym się nie różnią. Polecam, ponieważ za niską cenę dostajemy bardzo dobry puder matujący.
 
 
 
Jako brązera ostatnio używam pudru brązującego z Catrice z serii Sun Glow. Mój odcień to 010 Light Bronze. Puder jest niesamowicie wydajny, używam go bardzo często a zużycia prawie nie widać, jest dość dostępny ( w każdej Naturze, w której występuje szafa Catrice). Jest delikatny dlatego nie możemy sobie nim zrobić krzywdy. Daje matowy efekt wykonturowanej twarzy co bardzo mi się podoba. Na twarzy utrzymuje się cały dzień. Opakowanie też jest stabilne, mocne, tradycyjne. Myślę, że w takiej cenie nie znajdziemy lepszego brązera (18zł za 9,5g)
 
 
 
 
Jeśli chodzi o makijaż oczu, w ostatnim czasie używałam tylko tuszu Maybelline Colossal Volume Express. Jest to mój pierwszy tusz tej firmy. Kupiłam go bez namysłu, ponieważ był na promocji. Tusz ładnie wydłuża i pogrubia rzęsy. Nie skleja ich, nie tworzy grudek, nie kruszy się, utrzymuje się cały dzień. Posiada fajną dość dużą szczoteczkę, dzięki której łatwo i dobrze maluje się rzęsy. Jedynym minusem produktu może być dość wysoka regularna cena (25zł za 9,2ml). Jednak warto polować na jego promocje.
 
 
 
Na specjalne wyjścia lub gdy mój makijaż jest minimalistyczny tak jak ostatnio używam pogrubiającego pudru do rzęs z Essence aby rzęsy wyglądały na dłuższe, grubsze. Dzięki mini syntetycznymi włóknami puder daje takie same efekty jak sztuczne rzęsy. Używa się go na mokry jeszcze tusz i przykrywa się kolejną warstwą tuszu. Produkt jest bardzo wydajny, pogrubia i wydłuża rzęsy. Początkowo może sprawiać problemy w użytkowaniu, ponieważ się osypuje i bez umiejętności może nie dawać takich efektów jakie oczekujemy ale gdy się nauczymy jest świetny. Jak dla mnie jest idealny i zastępuje mi sztuczne rzęsy. Idealnie współgra z każdym moim tuszem. Jednak tusz musi być świeżo otwarty. Przy starszych rzęsach nie będzie taki efekt. Jest bardzo tani jak za taką wydajność i takie efekty jakie daje. Koszt to około 12 zł 1,8g.
 
 
 
Natomiast do makijażu ust używam ulubionej pomadki matowej z Essence w odcieniu Velvet Rose. Nie będę się rozpisywać na jej temat, ponieważ opisałam ją Tu. Pomadka dla mnie idealna, długo się utrzymuje, daje ładny kolor. Cena to około 8zł za 4ml produktu.
 
 
 
Z kolorówki to tyle ulubieńców. Teraz przejdę do demakijażu.
Moim najlepszym produktem do demakijażu od kilku miesięcy jest płyn micelarny z Biedronki BeBeauty. Pisałam o nim również w ulubieńcach marca Link Tu. Produkt dobrze zmywa każdy makijaż, nie pozostawia lepkiej warstwy. Produkt polecam każdej, ponieważ za tak niską cenę jest super  (4,50zł).
 
 
 
Jedynym produktrm jaki stosowałam na paznokcie to odżywka Eveline Paznokcie Twarde jak Diament, która uratowała moje paznokcie i pozwoliła im urosnąć. Odżywka jest rewelacyjna. Odkąd tylko pamiętam zawsze miałam problemy z łamliwymi paznokciami. Nigdy nie udało mi się zapuścić, ponieważ gdy choć trochę byłu dłuższe zaraz się łamały. Dużo czytałam o odżywce 8w1 więc postanowiłam sobie kupić. A gdy poszłam do drogerii nie było jej więc kupiłam Paznokcie twarde jak diament. Używałam tak jak producent zaleca. Przez trzy dni dodawałam jedną warstwę na drugą. Potem zmywałam i od nowa nakładałam. Już po trzech tygodniach paznokcie były dłuższe a przede wszystkim twardsze i nie łamały się. Odżywka daje na paznokciach mleczną barwę, szybko wysycha, mocno nabłyszcza, jest łatwo dostępna(każda Natura lub Rossmann). Można ją stosować również jako bazę pod kolorowe lakiery, aby nie odbarwić płytki paznokci.
Cena to około 11zł za 12ml. Jednak w Rossmannie często są na nią promocje.
 
 
Z kosmetycznych ulubieńców to by było na tyle. Dajcie znać jakie kosmetyki Wam najbardziej się spodobały i jakie używałyście w tym miesiącu.
Kolejny post to będą niekosmetyczni ulubieńcy maja.
 
Do następnego,
Pozdrawiam, Aga:*

wtorek, 4 czerwca 2013

Moje kosmetyki do ust



Witajcie Kochane!

Długo mnie nie było, wiele spraw się do tego przyczyniło. Ale teraz powracam i postaram się nadrobić zaległości i częściej tu zaglądać :)

Dziś przychodzę do Was z postem o moich kosmetykach do ust. Może nie jest ich za wiele ale za to bardzo często ich używam. Więc bez względnego pisania przechodzę do produktów.


Na pierwszy strzał idą balsamy do ust, których jeszcze nie używałam, gdyż zostawiam je sobie na zimę dlatego nic wielkiego Wam o nim nie opowiem na razie. Jak zacznę używać, dam znać co o nich myślę. Ceny jednak nie pamiętam, gdyz już dość dawno temu kupiłam je u koleżanki.

 
Kolejnym produktem jest wszystkim już znany balsam do ust Tisane. Ja mam ta wersję w słoiczku. Jest to już moje drugie opakowanie. Jedno też dałam Mojemu M, który używał go w zimie na spierzchnięte usta.
Moim zdaniem jest to kosmetyk godny polecenia. Balsam dzięki swoim składnikom nie jest w stanie zrobić nikomu krzywdy tak jak to u niektórych dziewczyn. Świetnie sprawdza się zarówno na mrozie jak i w upały; nawilża i wygładza usta. Do tego długo utrzymuje się na ustach, ma przyjemny zapach i dobrze rozprowadza się. Jedynym minusem może być to, że trzeba go wydostac paluszkami co przy długich paznokciach jest uciążliwe, ale ja nie narzekam. Natomiast jeśli którejś z Was by to przeszkadzało, polecam balsam w sztyfcie. Ja swoje kupiłam na allegro za około 8zł +przesyłka za 4,8g.


Następnymi kosmetykami są dwa balsamy z Nivea. Ja posiadam w dwóch wersjach zapachowych: Malina i Karmel.


Masełko o zapachu Raspberry Rose najbardziej przypadł mi do gustu. Pięknie pachnie, ma przyjemną konsystencję oraz nie klei się na ustach. Nakładam go zazwyczaj na noc grubą warstwę i gdy rano wstaję usta są nawilżone, odżywione, miękkie i delikatne. Po nim każda pomadka świetnie się utrzymuje i nie waży się.

Posiadam też wersję karmelową, której zpach raczej mi nie odpowiada dlatego najprawdopodobniej oddam siostrze lub mamie. Jednak masełko też ma takie same właściwości jak wersja malinowa.
Co do obu masełek są świetne, bardzo wydajne, szybko się wchłaniają. Są w bardzo estetycznych metalowych opakowaniach. Plusem jest też cena. Regularnie kosztują około 10zł a na promocjach można je już dostać za około 5-6zł. Pojemnośc to 19ml.
 
 
Jeśli jestem juz przy produktach Nivea przedstawiam Wam pomadkę ochronną z mlekiem i miodem.
Pomadkę używałam przez całą zimę gdy siedziałam w domu jak i gdy chodziłam do szkoły. Świetnie chroniła przed mrozem, śniegiem jak i wiatrem. Szybko się wchłania oraz nie pozostawia tłustego filmu na ustach. Pomadka jest bardzo wydajna i pięknie pachnie. Zamieszczona jest w solidnym opakowaniu, które jest charakterystyczne dla pomadek nivea. Kosmetyk jest wszędzie dostępny, zarówno w drogeriach jak i w osiedlowych kioskach. Minusów żadnych nie zauważyłam. Cena to około 6zł za 4,8g


Pomadka nawilżająco-ochronna do ust z SPF25 jest kolejnym produktem do ust. Niestety nie wiem gdzie można ją dostać ponieważ nie spotkałam się z nimi w żadnej z drogerii, do których mam dostęp. A swoje dała mi mama, które dostała przy zakupach jakiś czas temu. Pomadkę używam tylko będąc w domu. Sprawuje się całkiem dobrze. Pozostawia na ustach taką ochronną warstwę. Ma zapach neutralny, który ani mi nie przeszkadza ani mnie nie urzekł. Kosmetyk nie roztapia się przy bardzo wysokich temperaturach co jest kolejnym plusem.

 
Ostatnimi moimi pomadkami są pomadki z avonu zakupione bardzo dawno temu i jakoś ich nie zużyłam ani też nie wyrzuciłam. Były dobre, nawilżały usta ale tylko na chwilę, potem jakimś cudem schodziły z ust.


Teraz może przejdę do błyszczyków, które posiadam. Pierwszym z nich jest błyszczyk z Avonu 24K Gold Lip Gloss o odcieniu Golden Peach. Jest to kolor lekko brzoskwiniowy z mnóstwem złotych drobinek, które się pięknie mienią. Jednak nie jest to typowy brokat, który na ustach wygląda tandetnie. Błyszczyk jest bardzo wydajny i w propocyjnej cenie kupiłam za około 12zł jednak od zakupu minęło sporo czasu więc nie wiem jak jest teraz z tymi produktami. Kosmetyk ten nadaje się do codziennego makijażu.

Kolejnym błyszczykiem jest również błyszczyk z Avonu z tej samej serii. Jednak nazwy Wam nie podam, ponieważ odkleiła mi się ta naklejka z nazwą. Jest to odcień taki żółto-złoty, który bardzo ładnie wygląda na ustach. Zarówno ten jak i poprzedni błyszczyk sprawiają, że usta są nawilżone.


Ostatnim już błyszczykiem Avonu jest błyszczyk z serii Glazewear Duo Reflect Lipgloss o odcieniu Rose Huse z perełkami, które zmieniaja kolor w zalezności od kąta patrzenia. Jego plusami z pewnością są faktym, że nie skleja ust oraz ich nie wysusza oraz jest bardzo wydajny. Na ustach utrzymuje się dość długo. Cena regularna to chyba około 20zł.
 
 
Dwa ostatnie juz błyszczyki posiadam z firmy Essence, z których jestem najbardziej zadowolona. Oba błyszczyki są z serii Stay with Me. Błyszczyki pięknie pachną, są bardzo wydajne, nie sklejają ust, długo utrzymują się na ustach, dają delikatny efekt, nie wysuszają ust. Mają nietypowy pędzelek, dzięki którym fajnie nakłada się na usta. Moje odcienie to 01 Me &My Icecream oraz 02 My Favorite Milkshake. Ich koszt to około 9zł za 4ml.
 
 
 
Z essence posiadam również kilka pomadek. Z serii Lipstick (Kremowa pomadka) posiadam 4 kolory: 01 Frosted, 44 Almost Famous, 54 Honey Bee, 60 Cute Mac Cute. Pomadki nie wysuszają ust, nadają delikatny kolor, długo się utrzymują na ustach, dobrze się rozprowadzają. Pomadki mają lekki zapach nie drażniący oraz ładne estetyczne opakowanie, którego kolor odzwierciedla kolor pomadki.
Poniżej przedstawię Wam zdjęcia pomadek oraz swatche:
 
 
 
 
Teraz przyszedł czas na Matowe pomadki do ust w kremie z Essence.
Pomadki mają piękny waniliowy zapach, który niestety nie utrzymuje się długo. Pomadki mają wygodny aplikator, który ułatwia nakładanie produktu. Produkt długo utrzymuje się na ustach, nie wysusza ust, nadaje delikatny mat, bardzo dobrze kryje. Polecam je, ponieważ za niewielkie pieniądze mamy piękny matowy efekt na ustach. Myślę, że każda z nas znajdzie swój kolor.
Cena pomadek to około 8zł za 4ml.
Moje odcienie to:
01 Velvet Rose
 
02 Soft Nude
 

 
Kolejną pomadką jest pomadka Pierre Rene Natural Lipstick. Moja jest w odcieniu 00. Pomadka nie zalicza się niestety do trwałych, a szkoda bo ma bardzo ładny kolor. Jest to jednak jej jedyny minus. Plusów ma kilka, a mianowicie: nie wysusza, nie podkreśla suchych skórek, nawilża, posiadają delikatny zapach, który po nałożeniu się ulatnia, ma bardzo ładne opakowanie, które samo się nam nie otworzy w torebce. Paleta przepięknych kolorów jest zróżnicowana i każda z Was znajdzie swój kolor. Koszt szminki to około 15zł za 4,8g.
 
 
Szminka Avon Glazewear Silky Shine Lisptic niestey została już wycofana, a jest to moja najlepsza szminka jaką miałam z avonu. Moja jest w odcieniu Sunset. Gdy nałożymy ją, usta pięknie lśnią, są nawilżone. Szminka nie podkreśla suchych skórek, jest trwała choć bardzo miękka. Kiedyś jak byłam na meczu chłopaka w dość ciepły dzień prawie się roztopiła. Ma zapach owocowy- brzoskwiniowy. Opakowanie bardzo ładne, złote, estetyczne i małe dlatego zmieści się nawet do najmniejszej kopertówki. Cena to około 20zł za 2g.
 
 
Pierwszą moją szminką z Rimmela jest szminka z serii Lasting Finish Lipstick w kolorze 240 Undressed. Szminkę kupiłam pod wpływem impulsu w drogerii stosunkowo niedawno. Jest dość dobrze napigmentowana. Utrzymuje się długo, jest trwała i wydajna. Kilka razy już ją użyłam a użycia nie widać, nie podkreśla suchych skórek jeśli je mamy. Jej konsystencja jest kremowa co ułatwia rozprowadzenie produktu na usta. Opakowanie szminki jest tradycyjne ale podoba mi się.
Polecam szminki z tej serii. Myślę, że zakupię sobie jeszcze tą słynną Airy Fairy.
Szminka kosztuje około 17zł.
 
 
Ostatnim bohaterem dzisiejszego postu jest jeden z nowszych produktów firmy Rimmel. Mowa tu o lakierze do ust Apocalips. Ja posiadam odcien 100 Phenomenon. Jest to piękny brzoskwiniowy odcień, który nie zawiera drobinek. Jest matowy ale jednocześnie daje efekt polakierowanych ust. Jest dość trwały. Utrzymuje się do czasu aż zaczniemy jeść czy pić. Jednak gdy schodzi na całej powierzchnie, nie tak jak nie które, że schodzą całe a zostaje tylko kontur. Ma dość nietypowy aplikator z dziurką, do której nabiera się odpowiednia ilość produktu. Jest to dobre rozwiązanie aby nie przesadzić z nadmiarem. Lakaier posiada tylko dwie wady. Jedna jest regularna cena- około 30zł. Według mnie to dość wygurowana cena. Jednak warto polować na promocje. Drugą wadą jest chemiczny, nieprzyjemny zapach. Reasumując polecam ten lakier ale tylko na promocji. Sama się jeszcze skuszę na inne kolory.
 
 
 
To już koniec moich produktów do ust. Tak jak wspomniałam, nie jest ich dużo ale mało chyba też nie. Jeśli macie jakieś pytania, to piszcie, chętnie odpowiem. A jeśli macie jakieś swoje ulubione szminki, pomadki czy balsamy również dajcie znać, chętnie wypróbuję.
Już niedługo pojawi się post z ulubieńcami maja. może jeszcze dziś, a jak nie to jutro.
Do usłyszenia, buziaki
Aga:*:*