piątek, 21 listopada 2014

Hit czy Kit? Lovely Curling Pump Up Mascara

 
 

Witajcie Kochane!

 
 
 
 
Dzisiaj rusza na moim blogu nowa seria wpisów, w których będę recenzować przetestowane przeze mnie kosmetyki. Jeśli się Wam spodoba, z pewnością posty z tej serii będą się dość często pojawiać. Liczę więc na Wasze opinie i zdanie :)
 
Bohaterem dzisiejszego wpisu jest tusz zachwalany przez wiele blogerek i vlogerek.
A mowa tu o Lovely Curling Pump Up.
Czy na prawdę jest taki cudowny? Na to pytanie odpowiem poniżej.
 
 
 
 
Opakowanie i szczoteczka:
 
Tusz jest zamknięty w żółtym opakowaniu z niebieskimi napisami. Pojemność jest standardowa i wynosi 8ml.
Szczoteczka mascary jest silikonowa. Za co daję jej wielki plus.
Jest lekko podkręcona i giętka dzięki czemu można dotrzeć nią do każdej rzęsy. A w tym pomagają jej różnej długości włoski.
Szczoteczka nabiera odpowiednią ilość produktu.
 
 
 
Moja opinia:
 
Przede wszystkim muszę powiedzieć, że tusz jest bardzo wydajny. Wystarczył mi na około 3miesiące. Jednak nalepszy jest gdy trochę poleży otwarty.
Nowy jest zbyt mokry i skleja rzęsy ale gdy przeschnie jest idealny.
Mascara ładnie rozdziela, wydłuża i lekko pogrubia rzęsy. Do codziennego makijażu wystarczają mi dwie warstwy aby uzyskać oczekiwany efekt.
Do ostatniego użycia nie kruszył się ani nie osypywał.
Rzęsy pomalowane rano tak samo wyglądały wieczorem.
Z tuszu jestem bardzo zadowolona. Jednak jedna rzecz mnie denerwuje w nim. Mianowicie ciężko go zmyć. Zarazem jest to plus ale i też minus ;)
 
A więc odpowiadając na pytanie, uważam, że ten tusz jest totalnym hitem i znam powody zachwytów na jego temat.
Produkt ma wszystko, co lubię. Jest bardzo tani (kosztuje około 10zł), uzyskany nim efekt bardzo mnie zadowala do codziennych makijaży. Poza tym jest wydajny, nadaje rzęsom głębokiego czarnego koloru. Nie tworzy "pajęczych nóżek" ani " efektu pandy".



A tak tusz wygląda na moich rzęsach


 
Maskara Lovely Curling Pump Up jest zdecydowanie moim drogeryjnym ulubieńcem i z całego serca polecam Wam wypróbować, jeśli jeszcze nie miałyście okazji.
 
Do następnego,
 
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz